Do biura podróży przychodzi klient i mówi:
– Mam 50 euro. Chciałbym za to jakieś niedrogie wczasy, ale żeby na miejscu była biblioteka, bilard, basen, siłownia, sauna, a w pokoju – telewizor, komputer i kino domowe.
– Nie ma u nas czegoś takiego. Ale chce pan takie za darmo i to zagraniczne?
– No pewnie.
– Proszę się zgłosić do szwedzkiego więzienia.

W małym miasteczku turysta zaczepia przechodnia i pyta:
– Gdzie tu można dobrze zjeść?
Na to tamten odpowiada:
– Dobrze, to u księdza proboszcza.

Organizowane są przejażdżki łodzią po jeziorze Genezaret. Bilet kosztuje 500 dolarów.
– To strasznie dużo – dziwi sie zbulwersowany turysta.
– Owszem, ale to przecież po tym jeziorze Jezus piechotą chodził!
– Nie dziwię się, przy takich cenach!

Przewodnik po Rzymie oprowadza po mieście bogatego amerykańskiego turystę.
– To jedyny w swoim rodzaju gmach…
– Też mi coś – przerywa Amerykanin. U nas w Ameryce, mamy takich gmachów tysiąc!
– Bardzo możliwe, bo to dom wariatów.

W najwyższych górach świata, drogą nad przepaścią jedzie autokar z turystami.
– I co, boicie się? – pyta przewodniczka.
– Tak! – krzyczą pasażerowie.
– To proszę robić to, co kierowca!
– A co robi kierowca?
– Zamyka oczy.

Humor z zeszytów:

Bogurodzica śpiewana była często na rozpoczęcie bitwy pod Grunwaldem.

Bolesław Krzywousty dobrze mówił, ale źle usta składał.

Chłop pańszczyźniany musiał znosić panu jajka.

Egipcjanie balsamowali ludzi, żeby się człowiek nie rozchorował w trumnie.

Husarz to osoba jeżdżąca na koniu z wielkimi skrzydłami. Wydawał takie dźwięki, że konie uciekały.

Król Staś podejmował na obiadach czwartkowych różnych chudych literatów, bo inaczej pomarliby z głodu.

Accessibility